III RP stała na kompromisach, z których wykluczono duże grupy społeczne. Kobiety wykluczono z decydowania o swoim zdrowiu i życiu. Pracowników wykluczono z decydowania o ich prawach w miejscu pracy. Te kompromisy zemściły się, zrakowaciały jak nieleczony wrzód. Polityczna poprawność, nieurażanie uczuć religijnych, uwzględnianie „wrażliwości chrześcijańskiej”, ustępstwa na rzecz Kościoła, pozwalanie na nadużywanie przywilejów w imię ideologii, praktyczne hamowanie liberalizacji społeczeństwa w imię niedrażnienia prawicowego elektoratu, przymykanie oka na kibolskie i nacjonalistyczne chuligaństwo – stworzyło to wszystko kraj, gdzie w imię ideologii łamie się ustawę zasadniczą, prawa obywatelskie i traktaty międzynarodowe. Państwo, w którym prawa człowieka były zbyt słabe, by powstrzymać policjantów przed ich łamaniem, gdy przyszły polityczne rozkazy. Państwo, gdzie przyzwolenie większości na łamanie praw uniwersalnych jest dla wielu obywateli rozumieniem demokracji. Takie państwo stworzyły nam „tradycyjne wartości” i „wrażliwość chrześcijańska”.
Jedyna radość z brunatnej, konserwatywnej, fanatycznej religijnie smuty, jaka zapanowała jest taka, że – o ile znów nie damy sobie zamknąć ust w imię kompromisów – te flagi się ostatecznie pohańbią, te symbole zostaną raz na zawsze wyrzucone na śmietnik historii, gdzie ich miejsce. Przez lata ostrzeganie przed IV RP wyśmiewano, nazywano histerią i przesadą. Obecnie król jest nagi. Jedynym czynnikiem ratującym honor Polaków jest społeczeństwo obywatelskie. Nagle okazało się, że ci uśmiechnięci lewacy z tęczowymi flagami, feministki na manifach i aktywiści zrównoważonego rozwoju jednak stworzyli jakąś kontrnarrację wobec oparów smoleńskich. Dzięki temu, że IV RP w imię odnowy moralnej wybrała sobie na wrogów wszystko, co na lewo od toruńskiej rozgłośni, jest wreszcie okazja, by głos ekologów, obrończyń praw reprodukcyjnych i innych lewaków dotarły do mainstreamu. Szkoda, że dopiero teraz. Być może, gdyby świadomość lewicowa była w Polsce większa, gdyby do szkół wpuszczono edukatorów seksualnych, gdyby nie pozwalano na negowanie zmian klimatycznych, gdyby zdjęto z nauki historii martyrologiczne zakrwawione suknie, gdyby nauczano inaczej naszej kultury, literatury, gdyby mniej zwalczano Nergali, a częściej upominano Terlikowskich – nie mielibyśmy dzisiaj tego wszystkiego. Ale skoro już mamy, to nauczmy się wreszcie czegoś.
Tak, wiem. Próbowaliśmy być dobrzy. Daliśmy palec, to teraz walczymy, żeby nam nie odgryziono ręki. Upominaliśmy się nawzajem, aby nie wyśmiewać moherowych beretów, aby nie obnosić się ze swoją innością, dopuszczaliśmy lżenie mniejszości narodowych lub religijnych jako pogląd. Jak to mawiał mój kierownik zmiany na ochronie, kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę. Słusznie powiedział Maciej Stuhr elektoratowi dobrej zmiany – kiedy IV runie, V RP wykorzysta luki poczynione w tym poprawnościowym płocie, aby wahadło poleciało bez przeszkód na lewo. Trzeba było dziur w kompromisowym płocie nie robić, droga prawico. Zrobiliście je, więc my, lewacy, jesteśmy już zwolnieni z zastanawiania się nad waszą wrażliwością. Wy się nad naszą nie zastanawialiście, gdy policja wlokła po chodniku ludzi domagających się swojego prawa do zgromadzeń. Słowa waszych polityków i biskupów wyleczyły nas ze skłonności do kompromisów.
Także ty, centrowa opozycjo, której wydaje się, że wrócisz się III RP, trochę tylko przypudrowanej, przemyśl to dobrze. Kompromis nie zagwarantował nam ochrony naszych praw. Nowa Rzeczpospolita, skoro mamy już zbudować z waszą pomocą, musi zatem zaoferować coś lepszego. Wmontować w prawo, być może także w Konstytucję, takie hamulce, żebym nie musiała więcej stać w deszczu, bo moje prawo do ochrony życia i zdrowia będzie odporne na zakusy religijnych fanatyków. Takie państwo musicie mi obiecać. Nie stawiajcie z powrotem płotów, które zostały połamane, bo znów za kilka lat będziemy musieli protestować o te same rzeczy. Społeczeństwo nie poszło masowo głosować na PiS – ono po prostu dało sobie spokój z wami, bo nie zauważyliście, że przez prawie trzy dekady III RP wiele spraw społecznych bardzo się zmieniło. Wy tymczasem wciąż nas wpychaliście w ten sam konserwatywny gorset, który stworzyły kompromisy sprzed 30 lat. To rozczarowanie centrową polityką popchnęło część wyborców w ręce populistów, a część zatrzymało w domach.
Nie wystarczy odkręcić ustaw wprowadzonych przez IV RP. Trzeba budować nową mentalność obywatelską. Nową umowę społeczną dla państwa otwartego, europejskiego, nowoczesnego (nie tylko z nazwy i bramek płatniczych na autostradzie), przyjaznego obywatelom. Przeciwdziałanie biedzie i ciemnocie jest najlepszą szczepionką na populizm, autorytaryzm i ruchy antynaukowe. Być może trzeba Polaków od nowa uczyć, że trzeba myć ręce. No trudno. Jeśli chcecie zbudować siłę polityczną, która zostanie na dłużej, zacznijcie od dołu. Pomyślcie, jak traktować ludzi wreszcie równo. Jak wspierać procesy wychodzenia z patologii. Jak wychowywać ludzi światłych. Jak zwalczać stereotypy, które napędzają strach. Nie przymusi się ludzi do zakładania rodzin straszeniem, zakazywaniem antykoncepcji i rozwodów. Wręcz przeciwnie, trzeba ich zapewnić, że państwo zadba z najwyższą troską o zdrowie matki i dziecka, o godny i bezpieczny poród, o badania, o szczepienia, o edukację i opiekę nad nowym obywatelem. To w domach rodzinnych kształtują się postawy obywatelskie. Niech szkoła uczy, że na zło się reaguje, niech walczy z wykluczeniem. Wspierajcie budowę wspólnot osiedlowych, samorządowych, uczniowskich, pracowniczych, studenckich, seniorskich, kulturalnych. To te małe ośrodki są podporą demokracji. Zadbajcie o język, by nie piętnował, nie podkreślał podziałów. To wszystko było zaniedbane, więc społeczeństwo zaniedbało uczestniczenie w takim państwie. Prosta zasada ekonomiczna. Jeśli jakaś usługa mnie nie zadowala, przestaję z niej korzystać. My, obywatele i obywatelki, nie jesteśmy przedmiotem politycznym kompromisów. Drugi raz nie damy się w to wepchnąć, bo kompromisy nie obroniły naszych praw obywatelskich. Jeśli opozycja chce wsparcia ulicy, niech wreszcie zacznie się z nami liczyć.